Niedawny pobyt w Rogalinie przypomniał mi o chwilach spędzonych tam z fotografującą przyjaciółką. Wybierałyśmy się wielokrotnie na Łęgi Rogalińskie o takiej porze, by móc robić zdjęcia o wschodzie słońca. Raz trochę błędnie ustaliłyśmy godzinę wschodu i zjawiłyśmy się na miejscu z mniej więcej godzinnym wyprzedzeniem. Czułyśmy się trochę nieswojo, samotne, z lasem za plecami. Las, jak to lasy w ciemności mają w zwyczaju, wydawał różne dziwne odgłosy – trzeszczał, szeleścił … Na szczęście dość jasno świecił księżyc, co pozwoliło nam przetrwać do wschodu słońca.






Jedna myśl w temacie “Rogalińskie wspomnienia”