Jeśli to lipiec, to … czas na doroczną „babską” wyprawę rowerową 🙂
W tym roku skład nieco uległ zmianie: nie mogła z nami jechać młodsza część naszej ekipy, czyli Kasia i Zosia. Dołączyła do nas natomiast nasza koleżanka Elżbieta i ten skład też należy uznać za wielce udany 🙂
Jak zwykle rozpoczęłyśmy od dotarcia na miejsce startu pociągiem. Miejscem tym był Wolsztyn.
A skoro Wolsztyn, to obowiązkowo:
czyli parowozownia.
Wolsztyn zaskoczył nas niebanalną propozycją:
W związku z tym, że cel naszej wyprawy nie zakładał zakupów, oparłyśmy się pokusie 😉 i wyruszyłyśmy dalej poznawać nowe miejsca. Kolejnym przystankiem na naszej trasie była wieś Obra, a w niej pocysterski klasztor. Obecnie mieści się tam Wyższe Seminarium Duchowne Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej.
Kościół jest już częściowo odnowiony, co widać na zdjęciu. Oprócz kościoła można tam zwiedzić ciekawe muzeum misyjne.
Gdy skończyłyśmy zwiedzanie klasztoru w Obrze, pogoda postanowiła wypróbować, naszą odporność – zaczął padać deszcz. Towarzyszył nam przez jakiś czas, ale do Wielenia Zaobrzańskiego wjechałyśmy już osuszone wiatrem. Zajrzałyśmy do kolejnego na trasie byłego opactwa cysterskiego, obecnie sanktuarium Matki Bożej Ucieczki Grzeszników.
W pobliżu kościoła naszę uwagę zwrócił ogród „zamieszkany” przez drewniane rzeźby. Mili gospodarze pozwolili wejść i uwiecznić te dzieła:
Z Wielenia przez Osłonin i Olejnicę dotarłyśmy do celu pierwszego dnia podróży. Była nim Zagroda u Rzeźbiarza w Górsku. Po dobrze przespanej nocy kolejny dzień rozpoczęłyśmy od zwiedzenia galerii drewnianych rzeźb ptaków, których autorem był nasz gospodarz.
Po opuszczeniu gościnnej zagrody jechałyśmy wzdłuż Jeziora Dominickiego przez urocze Dominice i zatłoczone Boszkowo-Letnisko do Włoszakowic. Tam czekała na nas kolejna ciekawostka: pałac na planie trójkąta. Gdy patrzymy na niego z przodu nie jest to widoczne
natomiast wewnątrz ciekawie wygląda główna sala: trójkątna, wysoka na dwa piętra.
W parku przed pałacem natknęłyśmy się na kolejne drewniane rzeźby. Najwyraźniej w tej okolicy jest wielu twórców takich rzeźb.
Z Włoszakowic wyruszyłyśmy bezpośrednio do Leszna, a towarzyszyły nam piękna pogoda i miłe dla oka krajobrazy.
Wyprawę zakończyłyśmy na Rynku w Lesznie
W sumie w ciągu dwóch dni przejechałyśmy ok. 85 km, dwa razy solidnie zmokłyśmy, widziałyśmy różne ciekawe rzeczy i … nabrałyśmy ochoty na kolejne wyprawy 🙂
Bardzo podoba mi się ta Wasza lipcowa tradycja. Jest zapewne swietne towarzystwo, mozliwosc posmiania sie I porozmawiania, sport, swieze powietrze I niezwykle miejsca. Jej, tyle szczescia upchane w dwoch dniach 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Towarzystwo rzeczywiście zacne 😉 Śmiechu i rozmów wszelakich dużo i rzeczywiście zawsze tyle wrażeń, że wydaje nam się jakby ten wyjazd trwał dużo dłużej niż tylko dwa dni.
PolubieniePolubienie
Ciekawa relacja 🙂
Szkoda, że nie mam chęci ani z kim zorganizować takiej wyprawy.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jak będą chęci , to z pewnością towarzystwo też się znajdzie 🙂
PolubieniePolubienie
Pięknie ujęcia !
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Uwielbiam twoje kadry
PolubieniePolubione przez 1 osoba